Po publikacjach „Do Rzeczy”. Odznaczenie dla bohaterskiego kapłana
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Po publikacjach „Do Rzeczy”. Odznaczenie dla bohaterskiego kapłana

Dodano: 
Marek Łabuda
Marek Łabuda
Marek Łabuda, kapłan z Włoszczowy, w 1984 r. mimo gróźb ze strony SB przez wiele dni wspierał młodzież prowadzającą szkolny strajk. Został skazany na wysoką grzywnę, a niedługo później brutalnie pobity przez nieznanych sprawców. Dziś za zasługi sprzed lat został odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.

Marek Łabuda to dla mieszkańców dawnego województwa kieleckiego jeden z cichych bohaterów mrocznego czasu PRL. Szykanowany, prześladowany przez komunistyczne władze, uciszany przez tę część kieleckiego duchowieństwa, która – co nie było tam rzadkim zjawiskiem – w okresie PRL układała się z komunistyczną władzą, nie opuścił młodzieży, która przeciw tejże władzy się zbuntowała. Dzisiaj, w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” w Kielcach za zasługi sprzed lat odebrał honorowe odznaczenie: Krzyż Wolności i Solidarności. Odznaczenie wręczył wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma.

– Ja ten krzyż, ten medal oferuję młodzieży i mieszkańcom Włoszczowy. Nie byłoby mnie dzisiaj tutaj, gdyby nie ich wsparcie, ich pomoc, ich ofiarność – mówił wyraźnie wzruszony ksiądz Łabuda, odbierając odznaczenie.

W 1984 r. we Włoszczowie niemal 200 młodych ludzi, uczniów Zespołu Szkół Zawodowych im. Staszica zbuntowało się przeciwko zarządzeniu komunistycznych władz nakazujących usunięcie krzyży ze szkól. Wspierani przez księży Marka Łabudę i Andrzeja Wilczyńskiego przez ponad dwa tygodnie, mimo gróźb ataku ZOMO, okupowali budynek szkoły. Ksiądz Marek Łabuda cały czas był z młodzieżą. Wspierał, pomagał, dodawał sił.

– Bardzo oryginalny, nosił fryzurę blond afro, pięknie śpiewał i grał na gitarze.To był ksiądz przyjaciel – wspominał go niedawno Karol Walczak, jeden z uczestników uczniowskiego protestu.

Już w trakcie protestu władze PRL zorganizowały zmasowaną kampanię nienawiści zarówno przeciw zbuntowanym uczniom, jak i księżom: Wilczyńskiemu, Łabudzie. „Dwaj księża uprawiają wojujący klerykalizm, podsycając fanatyczne emocje części młodzieży” – grzmiał w Dzienniku Telewizyjnym rzecznik rządu Jerzy Urban. Wiosną 1984 r. za udział w nielegalnym strajku ks. Łabuda został skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Kilka miesięcy później w Krakowie został do nieprzytomności pobity przez „nieznanych sprawców”. Wysłany przez przełożonych na misję do Afryki, zapadł na malarię. Ciężka choroba poważnie odbiła się na zdrowiu kapłana, który po powrocie do Polski musiał zamieszkać w Domu Księży Emerytów.

– Powoli zaczynamy żyć w czasach, gdy, jak mówił poeta, przyzwoitość znaczy przyzwoitość, a wdzięczność znaczy wdzięczność. Bardzo przyzwoity człowiek został dziś uhonorowany i z tego trzeba się cieszyć – powiedział nam Marcin Wątrobiński, prawnik z Włoszczowy i przyjaciel ks Marka Łabudy.

O księdzu Łabudzie na łamach „Do Rzeczy” pisaliśmy kilkakrotnie. Jesienią 2015 roku alarmowaliśmy, że bohaterski kapłan – borykający się wówczas z nawrotem choroby – nie może pracować i został bez środków do życia. Przyjaciele księdza, który został bez pieniędzy nawet na lekarstwa, wystąpili wtedy do ówczesnej premier Ewy Kopacz z prośbą o pomoc, ale polityk PO odmówiła przyznania mu „zasiłku specjalnego”.

Dopiero po wyborach, sytuacja ks. Łabudy się zmieniła – jego losem po publikacjach „Do Rzeczy” zainteresowali się prezydent Andrzej Duda oraz minister Jan Kasprzyk, szef Urzędu ds Kombatantów i Osób Represjonowanych. Dzięki ich wstawiennictwu otrzymał kilkumiesięczną „rentę kombatancką” pozwalającą na częściowe sfinansowanie leczenia, a jesienią 2016 roku premier Beata Szydło przyznała mu nadzwyczajny zasiłek w wysokości 700 zł. Cichym marzeniem ks. Marka byłoby, jak mówią jego przyjaciele, powrót do pracy duszpasterskiej i objęcie własnej parafii.

Czytaj też:
Bohater wciąż wyklęty

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także